Właściwa ochrona sadów jest kluczowa dla uzyskania zdrowych owoców i ograniczenia strat. Wydatki na ochronę roślin są ważnym elementem nakładów związanych z intensywną produkcją owoców, a właściwe jej zaplanowanie decyduje w dużej mierze o sukcesie lub porażce produkcji. Jeden błąd w prowadzonej ochronie może kosztować utratę plonu lub jego jakości, co oznacza dotkliwą stratę dla sadownika.
Cześć błędów może wynikać z rutyny, a czasami z pozornych oszczędności. Każdy sezon wegetacyjny jest inny, dlatego ochrona roślin w sadownictwie to nie tylko kierowanie się zaleceniami Programu Ochrony Roślin Sadowniczych, gdyż tam zawarty jest jedynie pewien schemat zabiegów ochrony. Poniżej przedstawiamy kilka częstych błędów w ochronie, które są przyczyną niezadowalających efektów.
Ochrona sadów – najczęściej popełniane błędy w ochronie sadów
1) Brak znajomości biologii szkodnika/choroby
W przypadku szkodnika trzeba znać jego morfologię (po prostu umieć go rozpoznawać), rozwój, aby w sytuacji zagrożenia wiedzieć np. w jakim terminie powinno się rozpocząć jego zwalczanie oraz skutki jakie może spowodować dla plonu. Przy wyborze preparatu
należy niejednokrotnie uwzględnić dominujące stadium rozwojowe szkodnika. Bo np. w przypadku szkodliwych motyli (zwójkówek i owocówek) niektóre zalecane insektycydy działają tylko na najmłodsze stadia rozwojowe gąsienic (młode stadia są zawsze zwalczane lepiej niż te starsze), a tylko nieliczne polecane są na stadia starsze, bardziej zaawansowane w rozwoju (ponadto starsze gąsienice zwójkówek zazwyczaj są ukryte w zwiniętych liściach, co dodatkowo znacznie utrudnia dotarcie tam środka i obniża skuteczność każdego zabiegu).
Z kolei np. w przypadku akarycydów część działa tylko na jaja i larwy, np. Nissorun Strong 250 SC, inne tylko na formy ruchome przędziorków i szpecieli, np. Ortus 05 SC, a np. Milbeknock 10 EC zwalcza wszystkie stadia rozwojowe tych szkodników. Gdy populacja przędziorków jest liczna, użycie akarycydu zwalczającego tylko część populacji nie przyniesie pożądanych rezultatów i nie zakończy problemów z tym szkodnikiem. Brak znajomości szkodników i ich biologii uniemożliwia zatem skuteczną ochronę. Z kolei w przypadku chorób
nie wystarczy umiejętność rozpoznawania ich objawów, bardzo ważna jest także znajomość biologii rozwoju patogena oraz warunków pogodowych, które sprzyjają jego dynamicznemu rozwojowi. Bardzo ważne jest też uwzględnienie wrażliwości odmian na dany patogen.
Znajomość biologii agrofagów jest elementem bazowym całej ochrony roślin, a tym bardziej ochrony integrowanej. Stąd tak ważne jest regularne uczestnictwo sadowników w tematycznych szkoleniach, czytanie prasy ogrodniczej, śledzenie internetu. Istotna jest również rola dobrego doradcy/serwisu doradczego.
2) Szkodniki w sadach – brak regularnie wykonywanych lustracji w sadach w celu oceny wielkości presji ze strony agrofagów i nieznajomość progów zagrożenia
Przed podjęciem decyzji o zabiegu (terminie i wyborze fungicydu/insektycydu) konieczne jest przeprowadzenie analizy aktualnej sytuacji w konkretnym sadzie (kwaterze), polegającej na
dokładnych lustracjach sadu i ocenie progów zagrożenia ze strony agrofagów. W przypadku chorób, te najlepiej zwalczać profilaktycznie, zapobiegawczo, zanim zauważymy pierwsze objawy. Po fungicydy interwencyjne sięga się tylko w sytuacjach uzasadnionych – dużej presji patogena w warunkach pogodowych sprzyjających jego dynamicznemu rozwojowi.
Błędem jest dopuszczenie do infekcji pierwotnych, które prowadzą następnie do tych wtórnych, wymagających już zabiegów interwencyjnych (wówczas ochrona jest droższa, bardziej intensywna i często mniej skuteczna niż ta polegająca na zapobieganiu).
Z kolei w przypadku szkodników dopuszczalna jest ich obecność w sadzie, ale tylko na poziomie, na którym straty, jakie mogą one spowodować, są niższe niż koszty ich chemicznego zwalczania (wykonanie zabiegu chemicznego jest wówczas po prostu nieuzasadnione ekonomicznie). Jednak po przekroczeniu progu zagrożenia (nawet nieznacznym)
konieczne jest rozpoczęcie zwalczania agrofaga, bo wtedy zabiegi są najbardziej skuteczne i efektywne. Aby właściwie ocenić zagrożenie, należy wykonywać regularne i systematyczne lustracje poszczególnych kwater sadu, które powinno się przeprowadzać zarówno przed zabiegiem chemicznym, jak i kilka dni po nim, co pozwala na ocenę skuteczności dotychczasowej ochrony i aktualnego zagrożenia (a w konsekwencji umożliwia bieżącą weryfikację programu ochrony).
Przędziorek owocowiec jest przykładem szkodnika, który nie występuje regularnie każdego roku. Aby nie zaskoczył sadownika, ten powinien co roku na przedwiośniu ocenić zagrożenie w poszczególnych kwaterach – przeglądać krótkopędy pod kątem obecności jaj owocowca.
Zabieg przed kwitnieniem powinno się wykonać tylko w tych kwaterach, w których jest realne zagrożenie. Brak lustracji oznacza podjęcie ryzyka zaskoczenia sadownika przez szkodnika.
Przy dopuszczeniu do nadmiernego rozwoju agrofaga, czyli jeśli doprowadzi się do nadmiernego, niekontrolowanego rozwoju populacji szkodnika czy choroby,
walka z agrofagiem jest bardzo trudna, często mniej skuteczna i zawsze droższa. Ponadto oznacza ryzyko obciążenia owoców dodatkowymi pozostałościami ś.o.r.
3) Niekorzystanie z dostępnych narzędzi do monitorowania zagrożeń
W prawidłowym monitoringu niektórych szkodników niezbędne są urządzenia, np.
pułapki lepowe, pułapki z feromonami, płachty entomologiczne (przydatna do oceny liczebności np. chrząszczy czy miodówek),
dobra lupa o powiększeniu 5-10x i/lub binokular – powiększenie co najmniej 30x (nieodzowny do oceny populacji szpecieli). Sprzęt ten pozwala nie tylko określić szkodniki w sadach i ich liczebność konieczną do porównania z progami zagrożenia, ale także ich skład gatunkowy (np. w przypadku zwójkówek) oraz dominujące stadium rozwojowe.
To właśnie brak w sadzie pułapek lepowych i feromonowych i/lub regularnie prowadzonego ich monitoringu jest jedną z zasadniczych przyczyn niepowodzeń w walce np. z nasionnicami, zwójkami czy owocówką.
Wykonywanie zabiegów chemicznych tylko na „wyczucie” czy „na wszelki wypadek”, w zbyt krótkich lub zbyt długich odstępach czasowych, niedostosowanych do intensywności lotu szkodników, zwiększa ryzyko niepowodzeń w ochronie i wydatki na jej prowadzenie. Brak lub nieregularny monitoring pułapek, może więc spowodować znaczne obniżenie jakości owoców. W przypadku zwalczania chorób sadownik również powinien korzystać z monitoringu zagrożenia, a więc z dostępu do stacji meteo i z modeli chorobowych, sygnalizujących na podstawie zebranych informacji pogodowych realne zagrożenie ze strony parcha, zarazy ogniowej czy szarej pleśni.
4) Kierowanie się schematem w ochronie bez uwzględnienia czynników, które tę ochronę modyfikują w każdym sezonie, a z tym wiąże się niedostosowanie intensywności ochrony: ilości i częstotliwości zabiegów chemicznych do wielkości realnego zagrożenia
Sadownik powinien co roku dostosować planowany program ochrony do faktycznego zagrożenia w bieżącym sezonie, bo rutyna jest najgorszym doradcą. W przypadku chorób roślin w sadzie –
trzeba systematycznie analizować bieżące i prognozowane warunki pogodowe modyfikujące zagrożenia ze strony poszczególnych agrofagów (kierując się także informacjami z systemów wspomagania decyzji). Sadownik powinien także ocenić zasoby inokulum chorób wiosną na podstawie ich presji w poprzednim sezonie, bo ten czynnik także może mieć wpływ na wielkość zagrożenia na starcie kolejnego sezonu.
W przypadku szkodników w sadach jest podobnie – jeśli sadownik nie poradził sobie rok wcześniej z jakimś gatunkiem, to zagrożenie z jego strony w kolejnym sezonie z reguły jest zawsze większe niż przeciętnie. Inne czynniki, wymagające uwzględniania przy planowaniu strategii ochrony w bieżącym sezonie, to także
wrażliwości uprawianych odmian (ochrona powinna być różnicowana na poszczególnych z nich), czy
wyniki bieżących lustracji sadu (pod kątem skuteczności dotychczasowej ochrony). Ważna jest również znajomość poziomu ochrony w sadach sąsiednich, jeśli takie są w otoczeniu naszego sadu. Bowiem w tych zaniedbanych występuje najczęściej duża presja ze strony szkodników oraz znaczny potencjał infekcyjny chorób.
Nieuwzględnienie przez sadownika tych oraz innych zmiennych czynników potencjalnego zagrożenia i kierowanie się schematem, może w konsekwencji spowodować zdecydowanie gorsze efekty pod względem ochrony.
5) Niezaznajomienie się z etykietą stosowanego ś.o.r. – pestycydy w sadzie
Niedocenianie i nieprzestrzeganie wielu ważnych informacji z etykiety jest częstym powodem obniżonej skuteczności zabiegu lub jej braku. Należy znać, a w przypadku wątpliwości – wnikliwe zapoznać się z właściwościami ś.o.r., które planujemy zastosować.
Etykieta jest najważniejszym źródłem informacji o ś.o.r. wybranym do zabiegu, zawiera bowiem chemiczną charakterystykę środka. Np. w przypadku fungicydów, czy jest on kontaktowy, wgłębny czy układowy/systemiczny, w przypadku insektycydów – czy ten działa na szkodnika kontaktowo, żołądkowo czy gazowo, a w stosunku do rośliny – czy wykazuje działanie powierzchniowe, wgłębne czy systemiczne. Ważna jest także np.
informacja o wymaganym czasie karencji preparatu albo o tym, na które szkodniki/choroby roślin w sadzie ma zastosowanie (jakie spektrum agrofagów preparat zwalcza jednocześnie).
6) Ochrona sadów – nieuwzględnianie na bieżąco warunków pogodowych przy wyborze ś.o.r.
Sadownik powinien zastosować fungicyd/insektycyd w odpowiednich dla niego warunkach pogodowych. Optymalne warunki dla przeprowadzenia zabiegu chemicznego to ciepły
dzień o małej intensywności operacji słonecznej i dość wysokiej wilgotności powietrza. Tylko nieliczne fungicydy wykazują pełną skuteczność w temperaturach niższych niż 12°C. Temperatura wpływa na szybkość pobierania przez liście substancji czynnej z preparatów systemicznych – im ta jest wyższa, tym szybciej wniknie do tkanek. W przypadku fungicydów z grupy IBE, aby te zostały pobrane przez liść, konieczna jest temperatura powyżej 12°C utrzymująca się do 3-4 godzin po zabiegu, ale np. w przypadku fungicydu Cobalt (strobilurynowy + anilinowy) ten zadziała w temperaturze poniżej 12°C.
Z kolei dla skutecznego zwalczania wszystkich szkodników
bardzo ważna jest temperatura powietrza.
Wymagane minimum to 14-15°C. W momencie zabiegu szkodniki powinny być bowiem aktywne (intensywnie żerujące), bo to zwiększa możliwość kontaktu szkodnika z zastosowanym środkiem kontaktowym i zapewnia jego zdecydowanie wyższą skuteczność. W przypadku preparatu o działaniu systemicznym, np. Movento 100 SC, temperatura też jest ważna (odpowiednia temperatura konieczna jest to niezaburzonego wniknięcia produktu w młodą tkankę roślin). Z kolei
przy zbyt silnym nasłonecznieniu i zbyt wysokiej temperaturze >25°C zawsze obniża się wilgotność powietrza, a wówczas ciecz robocza zbyt szybko odparowuje z powierzchni liści, co może ograniczyć pobieranie substancji czynnej do wnętrza tkanek i jej skuteczność.
7) Nie uwzględnienie dodatku zwilżaczy do ś.o.r.
W przypadku zwalczania wszystkich szkodników, a szczególnie tych silnie spadziujących, takich jak
mszyce, miodówki czy czerwce i których ciało pokryte jest różnymi wydzielinami oskórka, wręcz konieczne jest dodanie do cieczy opryskowej preparatu zwilżającego, np. Elvita Hydrotek, bo dzięki jego dodatkowi poprawia się przyczepność ś.o.r. i następuje jego lepsza dystrybucja na tkankach drzewa.
8) Błędy sadowników – nieuwzględnianie integracji metody chemicznej z inną, np. agrotechniczną
Spora część sadowników nie docenia wielu działań agrotechnicznych, które mogą znacząco obniżyć potencjał infekcyjny chorób i szkodników na kolejny sezon.
Zabiegi te pozwalają na ograniczenie ilości aplikacji ś.o.r. i odzyskanie kontroli nad chorobą, jeśli ją utraciliśmy. Takich możliwości jest wiele, można do nich zaliczyć np. cięcie wiśni i czereśni po zbiorach w okresie ciepłej i suchej pogody – to ważne działanie minimalizujące ryzyko porażenia drzew rakiem bakteryjnym drzew owocowych.
W sadach jabłoni odmian wrażliwych na mączniaka i silnie porażonych, ogromny sens ma natomiast usuwanie porażonych pędów w trakcie cięcia zimowego i kolejny raz tuż przed kwitnieniem, co może ograniczyć źródło infekcji ze strony mączniaka nawet o 50%. W kwaterach zbyt silnie rosnących jabłoni
warto też zadbać o zbilansowanie wzrostu wegetatywnego i generatywnego, bo zbyt wybujały wzrost drzew to dłuższa obecność w sadzie młodej tkanki o większej podatności na infekcje spowodowane przez mączniaka, parcha i mszyce. Ograniczenie wzrostu wegetatywnego uzyskuje się poprzez racjonalne stosowanie azotowych nawozów doglebowych, podcinanie korzeni drzew wybujałych i/lub aplikację Regalisu.
Kolejny przykład możliwości ograniczenia – w sezonie o silnej presji, np. parcha jabłoni czy drobnej plamistości liści drzew pestkowych (i kilku innych patogenów) – to
wykonanie jesiennego opryskiwania opadłych liści nawozem Elbio Terra Ivo, dostępnym w
sklepie z nawozami. Intensyfikują one rozkład liści porażonych wymienionymi patogenami, zaburzając rozwój owocników i worków z zarodnikami, ograniczają źródło infekcji pierwotnej na kolejny sezon.