Skuteczna walka z wielkopąkowcem porzeczkowym wymaga precyzyjnego podejścia, łączącego odpowiednie zabiegi. Kluczem do sukcesu jest działanie w odpowiednich momentach rozwoju szkodnika, by ograniczyć jego populację i zminimalizować straty plonów.
Zwalczanie wielkopąkowca w porzeczce – metoda agrotechniczna
Jest kluczowa w ograniczaniu wielu najgroźniejszych szkodników, ale i chorób. Powinna być realizowana równolegle z metodą chemiczną, szczególnie w sytuacji wycofywania z PORS kolejnych pestycydów.
Jeśli popełnimy błędy agrotechniczne – głównie te przed założeniem plantacji, to nawet intensywna ochrona chemiczna, prowadzona w kolejnych latach, nie będzie wystarczająca.
Przede wszystkim, należy sadzić tylko rośliny wolne od wielkopąkowca, a na pewno nie sztobry z produkcyjnej plantacji –
plantacja założona z roślin porażonych przez wielkopąkowca porzeczkowego nigdy nie osiągnie pełnej wydajności produkcyjnej (niestety szkółkarzom też brakuje skutecznych rozwiązań chemicznych). Powinno się wybierać do uprawy odmiany jak najmniej wrażliwe na porażenie przez wielkopąkowca, dlatego w miarę możliwości warto kierować się przy wyborze odmian stopniem ich wrażliwości na szkodnika.
Ważna jest także odpowiednia lokalizacja plantacji. Z powodu łatwego przenoszenia się szkodnika,
nie należy wykonywać nowych nasadzeń w pobliżu starych zasiedlonych upraw. Na młodych plantacjach wskazane jest zbieranie i niszczenie zasiedlonych pojedynczych pąków lub zasiedlonych krzewów, a nasadzenia z większymi uszkodzeniami powinno się systematycznie usuwać, szczególnie w pierwszych latach uprawy.
Wielkopąkowiec porzeczki – wrażliwość odmian
Odmiany całkowicie odporne: Foxendown, Ben Finlay, Farleigh, Polares i Polonus.
Odmiany odporne/mało podatne: Ores, Ceres; odmiany średnio odporne: Ben Connan, Gofert; średnio podatne to: Ben Alder, Tisel, Tiben, Tines, Ruben, Polben, Ben Gairn, Ben Tirran.
Bardzo wrażliwe/podatne: Ojebyn, Ben Lomond, Titania, Ben Hope, Nevis, Bona
Ben Hope –
ta odmiana była sprowadzona do Polski jako odporna, a jest jednym z pierwszych przykładów przełamania genetycznej odporności odmiany na szpeciela.
Czynniki biologiczne, które mogłyby ograniczyć populację wielkopąkowca, to np.
drapieżne roztocza czy błonkówki, ale niestety nie są one w stanie całkowicie ograniczyć populacji szkodnika. Ponadto w zaleceniach porzeczek nie brakuje pyretroidów, których stosowanie stoi w sprzeczności z ideą prowadzenia walki biologicznej.
Zwalczanie wielkopąkowca porzeczkowego – metoda chemiczna
Jeżeli wiosną walka z wielkopąkowcem nie będzie właściwie prowadzona, w dalszej części sezonu szkodniki te mogą znacznie zwiększyć swoją presję. Wówczas
walka z nimi w kolejnych latach będzie droższa i trudniejsza.
Pamiętając, że w przypadku wielkopąkowca walka jest najbardziej efektywna w trakcie migracji szpecieli do kolejnych pąków (szkodniki schowane w pąkach są trudniejsze do zwalczenia),
ważne jest, aby właściwie wytypować termin rozpoczęcia zwalczania. Ten nie powinien być spóźniony, dlatego wskazane jest analizowanie wiosną średnich temperatur dnia oraz
śledzenie prognozy pogody na kolejne dni.
Biorąc pod uwagę, że w niektóre lata migracja może trwać 2-3 tygodnie, a w inne nawet 2 miesiące, w następnych kilku tygodniach wegetacji, po rozpoczęciu zwalczania, trzeba kontynuować zabiegi chemiczne.
Tak wydłużony w czasie i ukryty w pąkach rozwój oznacza, że walka nie może być łatwa i nie da się ograniczyć tego szkodnika jednym zabiegiem. Nie ma bowiem insektycydu, który zwalczyłby skutecznie szkodnika. Dlatego musi to być
kilkutygodniowa strategia zwalczania, z udziałem kilku rozwiązań rozłożonych w czasie. Niestety możliwości zwalczania chemicznego są bardziej niż skromne, nie tylko w Polsce, ale i w krajach UE, gdyż na przestrzeni lat wycofano szereg skutecznych substancji aktywnych, a to nie jest koniec zmian.
Dużym utrudnieniem w prowadzeniu walki chemicznej z tym szkodnikiem jest fakt, że oprócz jego ukrytego w pąkach żerowania i długiego czas migracji, dochodzi jeszcze
konieczność prowadzenia ochrony także podczas kwitnienia (kiedy ma miejsce najbardziej zintensyfikowana migracja roztocza). Z racji oblotu pszczół, w okresie kwitnienia zabieg można przeprowadzić
tylko w godzinach wieczornych, kiedy temperatury powietrza często spadają poniżej wymaganego minimum, co znacznie obniża skuteczność insektycydu.
Pierwsze chemiczne działania wiosną, to
aplikacja preparatów siarkowych, które jako pierwsze w sezonie mają działanie ograniczające szkodnika. Są też ważnym zabiegiem fitosanitarnym, ograniczającym jednocześnie, oprócz wielkopąkowca, również przędziorki (siarka stwarza niekorzystne warunki bytowania dla wymienionych szkodników), a także mączniaka prawdziwego na odmianach wrażliwych. Co ważne –
produkty siarkowe są stosunkowo tanim rozwiązaniem.
Pod kątem tych wymienionych zagrożeń zaczynamy zabiegi już w okresie pękania pąków (około trzech tygodni przed kwitnieniem) i powtarzamy 1-2 razy, zanim rozpocznie się kwitnienie (potem ewentualnie kontynuujemy w początkowym okresie wzrostu zawiązków). Dawka produktów siarkowych to około 3-5 kg/ha.
Wielkopąkowiec porzeczkowy: oprysk i polecane preparaty
Nawozy siarkowe, dostępne w
hurtowni nawozów Frusto w kategorii
nawozy dolistne, np.
Elvita Eskar, nie mają wprawdzie rejestracji jako pestycyd, ale stosujemy je jako nawóz, który przy okazji wspomaga ochronę chemiczną.
Nawozy i fungicydy siarkowe
stosujemy, gdy jest chłodno (unikać temperatury > 25 st. C, ewentualnie zabieg zaplanować wieczorem). Nie aplikujemy ich również na mokre rośliny, a jeśli wcześniej były podane oleje (chociaż w porzeczkach te nie mają rejestracji), trzeba pamiętać o 14-dniowym okresie przerwy między nimi a preparatami siarkowymi.
Jeśli na wielkopąkowca wykonany został oprysk nawozem siarkowym, np. Elvitą Eskar, po rozpoczęciu kwitnienia planujemy kolejny zabieg – najlepiej
w okresie od początku do pełni kwitnienia, czyli w czasie najbardziej intensywnej migracji szkodnika. Ważne, aby wybrać najcieplejszy dzień w tym krótkim okresie, biorąc pod uwagę konieczność wykonania zabiegu dopiero po oblocie pszczół.
Niestety w praktyce często bywa to trudne, gdyż jedynym zarejestrowanym insektycydem/akarycydem do walki z wielkopąkowcem w czasie kwitnienia jest
Ortus 05 SC (przy okazji ogranicza także przędziorka chmielowca). Działa on kontaktowo, więc aby zabieg był skuteczny,
roztocz musi intensywnie żerować, czyli musi być aktywny, a to determinuje przede wszystkim wyższa temperatura > 14-15 st. C. Ponadto nieodzowny jest dodatek do cieczy opryskowej adiuwanta/zwilżacza np. Hydrotek.
Ostatnim ogniwem walki z wielkopąkowcem jest
aplikacja insektycydu Movento 100 SC (dawka 0,75 l/ha) w terminie krótko po kwitnieniu, czekając tylko na pierwsze dobre okienko pogody (do dwóch tygodni po kwitnieniu). Uzupełniająco można ponownie użyć nawozów siarkowych (np. Elvita Eskar) i/lub produkty silikonowe (np. Loksan). W sytuacji dużej presji szkodnika możliwa jest powtórna aplikacja Movento – w odstępie 14 dni, zachowując 14 dni karencji.
Aby zabiegi wymienionymi insektycydami były jak najbardziej efektywne, warto zadbać o spełnienie przede wszystkim warunku pogodowego.
Większość akarycydów wykazuje najwyższą efektywność w zakresie temperatur 15-25 st. C, przy wyższej wilgotności powietrza. Unikamy aplikacji też w czasie dużego nasłonecznienia. Jeśli są zapowiedzi ulewnego deszczu, lepiej poczekać i zabieg wykonać po opadach. Niezbędny jest dodatek adiuwanta, np. Elvita Hydrotek, który poprawia właściwości cieczy roboczej, wyjątkowo ten jest niezalecany w przypadku użycia środka ochrony Movento 100 SC.
Movento 100 SC to mniej zabiegów i substancji aktywnych w owocach. W jednym zabiegu Movento ograniczy jednocześnie, oprócz wielkopąkowca, także: mszyce/pryszczarki/przędziorka chmielowca/czerwce.
Skuteczna walka z wielkopąkowcem porzeczkowym wymaga odpowiednich zabiegów w kluczowych momentach rozwoju szkodnika, aby ograniczyć jego populację i zminimalizować straty plonów.